-Matko, jak mnie przestraszyłeś - spojrzałam na niego karcącym wzrokiem.
-Wybacz - posłał mi swój stuwatowy uśmiech. - Zauważyłem wasz wcale nie rzucający się w oczy wóz i stwierdziłem, że będziesz tak dobra i mnie podrzucisz.
-Jasne, wsiadaj - mrugnęłam do chłopaka już nieco spokojniejsza.
Blaise ma ciemniejszą karnację, przez co wygląda na opalonego przez cały rok. Strasznie podobał mi się taki koloryt skóry. Do tego miał prawie czarne oczy. Nieco dłuższe czarne włosy postawione na żel trochę już przyklapły. Wyglądał na zmęczonego, ciekawe ile już siedział w tym miejscu... Wsiadł do samochodu z delikatnymi trudnościami, bo miał aż 190cm wzrostu. Przy nim wyglądałam jak karzeł, bo sięgałam mu zaledwie pachy.
-Co ty taka zestresowana dzisiaj? - Dobry humor zawsze mu dopisywał. Chłopak potrafił dogadywać się ze wszystkimi, nawet ze zwierzętami.
-Jakoś tak... Ciężki tydzień - nie czułam się na siłach, żeby opowiadać chłopakowi o mojej dziwnej fobii, a później znosić jego krzywe spojrzenia do końca roku. W trzeciej klasie pewnie będziemy mieli inny rozkład zajęć. W tym roku chodzimy ze sobą na angielski i matematykę, na której razem siedzimy.
-Rozumiem, mi w tym tygodniu dowalili siedem sprawdzianów. Rozumiesz? Siedem. W dodatku z takiego materiału, że nie wiedziałem od czego mam zacząć się uczyć. Ale jakoś poszło - uśmiechnął się do mnie. - Trzeba się teraz jakoś rozerwać na weekendzie. Nie ma co siedzieć w domu.
-Co proponujesz? - zerknęłam na chłopaka, oczywiście żartując. Zauważyłam jednak błysk w jego oczach. Właśnie wyjeżdżałam z parkingu, więc postanowiłam jednak skupić się na drodze.
-Hmm, może kino i lody? - Zerknęłam na niego jeszcze raz nie kryjąc zaskoczenia. Nie spodziewałam się żadnej propozycji.
-Randka?
-Jeśli tylko chcesz.
Zamilkłam na chwilę. Nie miałam i tak nic jutro do roboty, a wypad do kina powinien dobrze mi zrobić.
-To o której przyjedziesz? - wyszczerzyłam się w uśmiechu.
-Koło piątej? O 18 będzie premiera Spidermana w tym nowym kinie, co Ty na to? - widać, że Blaise'owi ulżyło.
-Mi pasuje. Tylko będziesz musiał mnie odstawić przed godziną policyjną. Wiesz, wujek - wymownie na niego spojrzałam.
-Rozumiem - odpowiedział z uśmiechem.
Reszta drogi zeszła nam na gadaniu o błahostkach. Blaise wysiadając posłał mi czarujący uśmiech.
-To do jutra.
-Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i wjechałam na parking podziemny pod blokiem.Tak. Mamy taki parking. Lokalne władze nie bardzo wiedziały co zrobić z pieniędzmi na koniec roku, więc postanowili wybudować kilka bloków z parkingami podziemnymi. Bardzo mi to odpowiada, nie mogę zaprzeczyć. Przeprowadziliśmy się do tego miejsca względnie niedawno, bo w zeszłym roku. Wcześniej mieszkaliśmy na obrzeżach miasta w małym domku jednorodzinnym. Wujek jednak stwierdził, że ma dość dbania o cały dom i kupił mieszkanie właśnie w tym bloku. Wjeżdżając windą na swoje piętro zamyśliłam się. Nie wiedziałam co jutro na siebie założyć. Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze na ścianie windy. Kiedyś zastanawiam się nad przemalowaniem włosów na inny kolor. Jakikolwiek, byle nie były rude. Ale później przyszła moda na miedziany i jako jedna z niewielu mogłam się pochwalić naturalną barwą włosów.
Winda zatrzymała się i wysiadłam. Zamyślona prawie staranowałam starszą panią z pieskiem mieszkającą piętro wyżej. Nie mam pojęcia dlaczego była tutaj, ale pożegnała mnie jakąś uwagą o niewychowanej młodzieży. Olałam ją, bo często miała takie fazy i weszłam do mojego mieszkania. W salonie Adrien oglądał telewizję, a z pokoju który dzielę z bratem dochodziły dźwięki jakiegoś ciężkiego rocka. Czyli wieczór zapowiadał się jak zwykle. Położyłam torebkę na stoliku w korytarzu, zdjęłam buty i poszłam do wujka. Rozsiadłam się na szarej kanapie z czarnymi poduszkami. Cały dom był urządzony dosyć nowocześnie, co bardzo mi się podobało. Lubiłam proste wnętrza. Salon, w którym aktualnie siedziałam, ma białe ściany, z wyjątkiem jednej, na prawo od drzwi. Na niej jest namalowane czarną farbą ogromne drzewo, gałęzie sięgają aż do sufitu. Pod nim właśnie stoi kanapa, a przed nią stoi czarny stolik ze szklanym blatem i półeczką przy podłodze. Okno jest naprzeciw drzwi. Właściwie jest to cała przeszklona ściana. Jest stamtąd naprawdę piękny widok na rozrastające się miasteczko. Na lewo od drzwi stoi telewizor, a za nim jest powieszona czerwona mozaika ze zbitej porcelany, przedstawiająca kobietę w kapeluszu. Przy ścianie naprzeciw okna jest duża czarna szafa i dwa szare fotele, na jednym z nich siedzi właśnie Adrien. Na środku podłogi leży puchaty biało-czarny dywan. Wzięłam na kolana laptopa i przez resztę wieczoru korzystałam z internetu, co jakiś czas zamieniając kilka zdań z wujkiem. Aaron za to nie wychodził z pokoju, widziałam go chyba raz, gdy szedł do łazienki, wydawał się przybity.
Tak minął nam piątkowy wieczór.
-Co ty taka zestresowana dzisiaj? - Dobry humor zawsze mu dopisywał. Chłopak potrafił dogadywać się ze wszystkimi, nawet ze zwierzętami.
-Jakoś tak... Ciężki tydzień - nie czułam się na siłach, żeby opowiadać chłopakowi o mojej dziwnej fobii, a później znosić jego krzywe spojrzenia do końca roku. W trzeciej klasie pewnie będziemy mieli inny rozkład zajęć. W tym roku chodzimy ze sobą na angielski i matematykę, na której razem siedzimy.
-Rozumiem, mi w tym tygodniu dowalili siedem sprawdzianów. Rozumiesz? Siedem. W dodatku z takiego materiału, że nie wiedziałem od czego mam zacząć się uczyć. Ale jakoś poszło - uśmiechnął się do mnie. - Trzeba się teraz jakoś rozerwać na weekendzie. Nie ma co siedzieć w domu.
-Co proponujesz? - zerknęłam na chłopaka, oczywiście żartując. Zauważyłam jednak błysk w jego oczach. Właśnie wyjeżdżałam z parkingu, więc postanowiłam jednak skupić się na drodze.
-Hmm, może kino i lody? - Zerknęłam na niego jeszcze raz nie kryjąc zaskoczenia. Nie spodziewałam się żadnej propozycji.
-Randka?
-Jeśli tylko chcesz.
Zamilkłam na chwilę. Nie miałam i tak nic jutro do roboty, a wypad do kina powinien dobrze mi zrobić.
-To o której przyjedziesz? - wyszczerzyłam się w uśmiechu.
-Koło piątej? O 18 będzie premiera Spidermana w tym nowym kinie, co Ty na to? - widać, że Blaise'owi ulżyło.
-Mi pasuje. Tylko będziesz musiał mnie odstawić przed godziną policyjną. Wiesz, wujek - wymownie na niego spojrzałam.
-Rozumiem - odpowiedział z uśmiechem.
Reszta drogi zeszła nam na gadaniu o błahostkach. Blaise wysiadając posłał mi czarujący uśmiech.
-To do jutra.
-Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i wjechałam na parking podziemny pod blokiem.Tak. Mamy taki parking. Lokalne władze nie bardzo wiedziały co zrobić z pieniędzmi na koniec roku, więc postanowili wybudować kilka bloków z parkingami podziemnymi. Bardzo mi to odpowiada, nie mogę zaprzeczyć. Przeprowadziliśmy się do tego miejsca względnie niedawno, bo w zeszłym roku. Wcześniej mieszkaliśmy na obrzeżach miasta w małym domku jednorodzinnym. Wujek jednak stwierdził, że ma dość dbania o cały dom i kupił mieszkanie właśnie w tym bloku. Wjeżdżając windą na swoje piętro zamyśliłam się. Nie wiedziałam co jutro na siebie założyć. Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze na ścianie windy. Kiedyś zastanawiam się nad przemalowaniem włosów na inny kolor. Jakikolwiek, byle nie były rude. Ale później przyszła moda na miedziany i jako jedna z niewielu mogłam się pochwalić naturalną barwą włosów.
Winda zatrzymała się i wysiadłam. Zamyślona prawie staranowałam starszą panią z pieskiem mieszkającą piętro wyżej. Nie mam pojęcia dlaczego była tutaj, ale pożegnała mnie jakąś uwagą o niewychowanej młodzieży. Olałam ją, bo często miała takie fazy i weszłam do mojego mieszkania. W salonie Adrien oglądał telewizję, a z pokoju który dzielę z bratem dochodziły dźwięki jakiegoś ciężkiego rocka. Czyli wieczór zapowiadał się jak zwykle. Położyłam torebkę na stoliku w korytarzu, zdjęłam buty i poszłam do wujka. Rozsiadłam się na szarej kanapie z czarnymi poduszkami. Cały dom był urządzony dosyć nowocześnie, co bardzo mi się podobało. Lubiłam proste wnętrza. Salon, w którym aktualnie siedziałam, ma białe ściany, z wyjątkiem jednej, na prawo od drzwi. Na niej jest namalowane czarną farbą ogromne drzewo, gałęzie sięgają aż do sufitu. Pod nim właśnie stoi kanapa, a przed nią stoi czarny stolik ze szklanym blatem i półeczką przy podłodze. Okno jest naprzeciw drzwi. Właściwie jest to cała przeszklona ściana. Jest stamtąd naprawdę piękny widok na rozrastające się miasteczko. Na lewo od drzwi stoi telewizor, a za nim jest powieszona czerwona mozaika ze zbitej porcelany, przedstawiająca kobietę w kapeluszu. Przy ścianie naprzeciw okna jest duża czarna szafa i dwa szare fotele, na jednym z nich siedzi właśnie Adrien. Na środku podłogi leży puchaty biało-czarny dywan. Wzięłam na kolana laptopa i przez resztę wieczoru korzystałam z internetu, co jakiś czas zamieniając kilka zdań z wujkiem. Aaron za to nie wychodził z pokoju, widziałam go chyba raz, gdy szedł do łazienki, wydawał się przybity.
Tak minął nam piątkowy wieczór.
Krootko. :(
OdpowiedzUsuńChce wiecej, wiec sie streszczaj i pisz. :D najlepiej cos dlugosci trzech takich rozdzialikow. :*